środa, 25 lutego 2015

musli, moja nowa miłość...

Jakoś nigdy nie lubiłam musli...
Zawsze kojarzyło mi się ze szpitalem...
Jednak, nastała moda na jedzenie musli i postanowiłam, że spróbuje...
Raz kozie śmierć, jak to się mowi...
Będąc na zakupach w Lidlu, postanowiłam, że zakupie i zobaczę co i jak...
Pierwszy raz nie był za ciekawy...
Mianowicie. wzięłam musli i wrzuciłam je do miski, zalałam jogurtem i próbowałam je zjeść...
I jakoś nie podeszło mi to zupełnie...
Później sobie przypomniałam o owsiance:D
Zagotowałam wodę w czajniku i zalałam musli wrzątkiem i przykryłam...
Zmiękły i dodałam jogurt. Były lepsze, ale jednak to jeszcze nie było to, czego oczekiwałam...
Koleżanka podpowiedziała mi, że ona takich rozmiękłych by nie zjadła...., więc znowu eksperymenty...
W sklepie gdzieś zobaczyłam gotowe musli ze jogurtem w proszku(?!). Popatrzyłam sobie a propozycję podania i odzwierciedliłam obrazek z opakowania w domu.
W szklance do napojów układałam warstwami musli i jogurt(akurat został truskawkowy).
Zostawiłam to na dwie godzinki:)
I powiem szczerze, że był to strzał w 10!!!
Bardzo mi zasmakowało i daje dużo energii na początek dnia:)
Warto spróbować i samemu się przekonać:)

Moje ukochane śniadanie pierwsze albo drugie śniadanie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz