czwartek, 9 kwietnia 2015

księżniczkowy torcik:)

Trochę czasu temu, moje dziecko miało urodzinki.
Jak co roku zrodziło się pytanie, jaki będzie tort:)
Postanowiłam, że zrobię jej torta lalkę Barbie:D
Pooglądałam filmiki na YouTube i stwierdziłam, że co, że ja nie zrobię?
Najpierw postanowiłam upiec spódnicę lalce, ale nie miałam takiej miski.
Poszperałam po szafkach i znalazł się garnek emaliowany:)
Wysmarowałam go masłem i zabrałam się za biszkopt.
Zrobiłam go z podwójnej porcji, bo i spódnica była większa:D
Biszkopta zabarwiłam na niebiesko:)
Ciacho sie upieło i bez problemu wyjęlam z "blaszki".
Dnia następnego zaczęla sie prawdziwa zabawa.
Napierw wycięłam odpowiedni kształt spódnicy(powiedzmy, że taki miał być:D).

Później zrobiłam bitą śmietane:
- pół litra śmietany 36%
- pół szklanki cukru pudru
- różowy barwnik spożywczy

Ubiłam wszystko mikserem, napierw ubijałąm śmietanę, ale większyła swoją objętość, potem dodwałam cukier, a na samym końcu dodałam zadowalającą mnie ilość barwnika :)
Biszkopt przecięłam na trzy placki.
Pierwszy placem polałam sokiem pomarańczowym i posmarowałam tam dżemem truskawkowym...
Każdą nastepna warstwę polewałam sokiem i smarowałam już przygotowana wczeniej masą.
Później wzięłam się za zrobienie masy cukierniczej...
I powiem szczerze, że nigdy więcej tego nie zrobię...
Przepis wzięłam z tej strony :)
Myślę, że po prostu zrobiłąm coś nie tak, ale nie wyszło mi to zupełnie...
Ugniatałam i ugniatałam, ręce mi już odpadły, a to nie chciało sie ani skleić ani uformować...
Dodałam więcej wody i jakoś poszło...
Teraz sobie w razie potrzeby można zakupić gotowce, co też będę czynic:D
Koleżanka, która zawodowo zajmuje się produkcją tortów na różne uroczystości, narobiła mi mnóstwo cukrowych kwiatuszków(teraz mogę już sama, bo się zaopatrzyłam w sprzęt potrzebny na takie okazje).
I zaczęło się...
Lalke wsadziłam w środek i zaczełam obkładać wierzch tortu bitą śmietaną(nie róbcie tego kochani, bo później wszystko może po prostu nam spłynąc z tortu- teraz już wiem:P). Potem z mega wielkim trudem rozwałkowałam mase cukiernicza i nałożyłam ja na wierzch. Z racji, że masa wyszła mi średnio, popękała przy nakladaniu... Trudno sie mówi, załatałam dziury kwiatuszkami:)
Na końcu posypałam całość brokatem cukierniczym i do lodówki.
I właśnie wtedy, kiedy tort był już gotowy, koleżanka od tortów oświeciła mnie, ze pod masę cukierniczą daje sie krem maślany, aby nie spłyneło wszystko z wierzchu...
Powiem tyko, że noc miałam kiepską...
Następnego dnia, modliłam się, aby podczas wielkiego wejścia tortu, spódnica lalce nie spadła:)
Na szczęście doniosłam ja w jednym kawałku, ale kiedy tylko postawilam paterę z tortem na stole, poczułam mega ogomna ulgę:)
Tort okazał sie bardzo smaczny i zrobiłam nim córci wielka niespodzianke:)
Pewno jeszcze zrobię jakiś tort w jakimś innym kształcie, ale na razie muszę ochłonąć po jednym :D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz